środa, 25 czerwca 2014

Prawo Milenium

Autor: Trudi Canavan
Tytuł: Złodziejska Magia : Tom I – Prawo Milenium
Ocena: 4/10 (Może być…)
Wydawnictwo: Galeria Książki

Ostatnio w mojej domowej bibliotece pojawiła się bardzo kontrowersyjną książkę Trudi Canavan pt. „Prawo Milenium”. Jest to pierwszy tom serii pt. „Złodziejska Magia” tejże autorki. Lektura ta na początku swoją budową przypominała mi recenzowaną ostatnio serię pt. „Legenda”, jednak ostatecznie okazała się być zupełnie inna. Mogę stwierdzić z całym przekonaniem, że jest to najdziwniejsza książka, jaką przeczytałem.
Lektura kojarzyła mi się z w/w serią autorstwa Marie Lu z powodu podobnej budowy. Książka również jest podzielona na części – naprzemiennie poznajemy historię Tyena i Rielle. Jednak w dziele Trudi Canavan występuje pewna bardzo znacząca różnica – bohaterowie nigdy się nie poznają. Jednocześnie opisane w różnych częściach zdarzenia mają zupełnie różny charakter. Chłopak, o imieniu Tyen szkoli się na maga w Akademii Magicznej w Imperium. Odnajduje księgę, która tysiąc lat wcześniej była kobietą o imieniu Vella, lecz została zamieniona w przedmiot przez starożytnego maga. Pewnego dnia chłopak zostaje posądzony o jej kradzież przez swojego profesora. Jego historia opowiada o uciekaniu przed Imperium. Te przygody zakwalifikowałbym do gatunku przygodowo-kryminalna. Rielle to dziewczyna żyjąca w świecie, w którym używanie magii jest zakazane. Ludność uważa, że korzystanie z niej jest okradaniem aniołów. Poznaje chłopaka o imieniu Izare, w którym się zakochuje. Jej rodzina jednak nie chce, by ich córka wyszła za mąż za człowieka z niższych sfer społecznych. Ona ucieka, przy okazji spotyka deprawatorkę, która uczy ją korzystania z magii. Po pewnym czasie kapłani dowiadują się o jej występku i zabierają dziewczynę do górskiej świątyni. Ta część lektury opisuje przede wszystkim potajemne spotkania Rielle i Izarem, końcówka natomiast dotyczy drogi do sanktuarium, w którym ma spotkać się z aniołem. Tą część zaliczyłbym do półki „dramat romantyczny”. Z tego powodu nie mogę recenzować tej książki jako całości. Opowieści Tyena postanowiłem dać ocenę 5, natomiast historii Rielle przydzieliłem notę 3 – Znośna. Wytłumaczę teraz, dlaczego wydarzenia z udziałem dziewczyny oceniłem na gorsze. Jest jeden bardzo konkretny powód – zbyt dużo przymiotników! Widać, że autorce bardzo zależało na zwiększeniu objętości książki w tej części.
Największe wady tej książki oraz sposobu jej pisania. Po pierwsze, już wiemy że seria „Złodziejska Magia” to trylogia. Najprawdopodobniej bohaterowie spotkają się w drugiej, lub trzeciej części. Widzę w tym nie pomysł autorki, lecz nacisk ze strony wydawnictwa, które chce zachęcić do kupienia następnych części. Oznacza to, że lektura jest pisana dosyć komercyjnie. Za to -. Druga wada – historie pisane są naprzemienne (tzn. książka składa się z dziesięciu części – parzyste to wydarzenia w których udział bierze Rielle, natomiast nieparzyste to opowieść o Tyenie). W momencie kulminacji akcji lektury zawsze zmienia się część, np. Chłopak jest oblężony przez dwóch potężnych magów, nie wiadomo czy przeżyje – obracam stronę, a tam napis „Część 6 – Rielle”. I tak ciągle. Uważam, że jest to po prostu zły sposób na napisanie tej książki. Autorka rozbija tempo narracji i zamiast wzmacniać osłabia napięcie. Za to również -. Prawdę mówiąc, jest to najbardziej kontrowersyjna pod względem recenzowania lektura, jaką przeczytałem w całym swoim życiu. Warto z uwagą przewertować te kilkaset stron, aby wyrobić sobie opinię o najnowszej powieści „najpopularniejszej autorki fantasy ostatniego dziesięciolecia”*.
*Cytat z książki – Wydawnictwo Galeria Książki, wypowiedź z roku 2014

3 komentarze:

  1. nie słyszałąm jeszcze o tej książce ;))
    ciekawy blog :3
    zapraszam
    justsayhei.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Wydaje się fajna, chociaż rzadko sięgam po książki o tej tematyce :)
    Zapraszam do siebie http://shinybraidd.blogspot.com/ też piszę o książkach ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Podpisuję się pod tą recenzją :) Mnie też niesamowicie irytowały te przerywniki pomiędzy poszczególnymi częściami. Jednak zdecydowanie bardziej podobała mi się historia Rielle, taka z niej była słodka idiotka, więc można było się trochę pośmiać. Z kolei Tyen zachowywał się dziwnie. Nie mówię tutaj o uwielbieniu dla Velli, ale tym swoim idealizowaniem świata, czyli wszyscy są dobrzy :) Przydałoby się tu trochę dramatu!

    OdpowiedzUsuń